Słowa
Słowa.
Jedyne co słyszysz od wszystkich to:
- Zjedz coś.
- Znów się odchudzasz? Po co?
- Oj tam. Jeden kawałek ci nie zaszkodzi.
- Świetnie wyglądasz, a jak zwykle marudzisz i robisz wokół siebie szum.
- Jeden dzień możesz sobie odpuścić.
Nie są w stanie zrozumieć. Nawet nie wymagasz od nich by zrozumieli. Nie ma sensu nawet tego tłumaczyć, bo i po co? Nie są tobą. Nie byli i nie beda. Nie zrozumieją tego co siedzi w twej głowie, co widza twoje oczy. Nie pojmą jak to działa. Nie dotrze do nich nawet jeśli im wyjaśnisz że wystarczy ten jeden kawałeczek byś straciła kontrole. By wszystko co osiągnęłaś wieloma dniami wyrzeczeń poszło sie po prostu jebać. Kawałek, gryzek czy łyczek. Nie ma znaczenia od czego sie zacznie, bo i tak skończy się tak samo jak zawsze. Nienawiścią do samej siebie. Wstrętem. Jeśli masz szczęście to tylko będziesz po tym zdołowana i zaczniesz ćwiczyć jak wariatka by spalić to co zjadłaś. Jeśli jesteś podobna do mnie... współczuję Ci. Tak to prawda będziesz ćwiczyć aż padniesz. Tak będziesz miała doła. Ale też... nie okłamujmy się będzie też kara. Żyletka, nożyk, nożyczki, papieros... Nieważne co wybierzesz. Nieważne jaką cześć ciała naznaczysz. Nogę, rękę, brzuch... Ukryjesz to potem. Bedzie jednak boleć jeszcze kilka dni. I Ty chcesz by bolało. Wybierzesz miejsce które będzie się ciężko goić i ciągle o sobie przypominać. Czy mogłabyś tego nie robić? Tak, na pewno tak. Ale ty tego potrzebujesz, pragniesz. To pomaga choć nie wiesz jak i dlaczego.
A wszystko, cała spirala, zaczyna się od niewinnych słów. Czasem nawet jednego...
A potem sięgam po tego papierosa... Boli... Ale jest jakby lepiej...
Jedyne co słyszysz od wszystkich to:
- Zjedz coś.
- Znów się odchudzasz? Po co?
- Oj tam. Jeden kawałek ci nie zaszkodzi.
- Świetnie wyglądasz, a jak zwykle marudzisz i robisz wokół siebie szum.
- Jeden dzień możesz sobie odpuścić.
Nie są w stanie zrozumieć. Nawet nie wymagasz od nich by zrozumieli. Nie ma sensu nawet tego tłumaczyć, bo i po co? Nie są tobą. Nie byli i nie beda. Nie zrozumieją tego co siedzi w twej głowie, co widza twoje oczy. Nie pojmą jak to działa. Nie dotrze do nich nawet jeśli im wyjaśnisz że wystarczy ten jeden kawałeczek byś straciła kontrole. By wszystko co osiągnęłaś wieloma dniami wyrzeczeń poszło sie po prostu jebać. Kawałek, gryzek czy łyczek. Nie ma znaczenia od czego sie zacznie, bo i tak skończy się tak samo jak zawsze. Nienawiścią do samej siebie. Wstrętem. Jeśli masz szczęście to tylko będziesz po tym zdołowana i zaczniesz ćwiczyć jak wariatka by spalić to co zjadłaś. Jeśli jesteś podobna do mnie... współczuję Ci. Tak to prawda będziesz ćwiczyć aż padniesz. Tak będziesz miała doła. Ale też... nie okłamujmy się będzie też kara. Żyletka, nożyk, nożyczki, papieros... Nieważne co wybierzesz. Nieważne jaką cześć ciała naznaczysz. Nogę, rękę, brzuch... Ukryjesz to potem. Bedzie jednak boleć jeszcze kilka dni. I Ty chcesz by bolało. Wybierzesz miejsce które będzie się ciężko goić i ciągle o sobie przypominać. Czy mogłabyś tego nie robić? Tak, na pewno tak. Ale ty tego potrzebujesz, pragniesz. To pomaga choć nie wiesz jak i dlaczego.
A wszystko, cała spirala, zaczyna się od niewinnych słów. Czasem nawet jednego...
A potem sięgam po tego papierosa... Boli... Ale jest jakby lepiej...
Hejka, też chce schudnąć.Szukam wsparcia.
OdpowiedzUsuńNapisz do mnie,
dr.myszkaa@gmail.com
To prawda, nikt kto tego nie doświadczył nigdy tego nie zrozumie bo dla nich to abstrakcja. Szum wokół własnej osoby tak jak napisałaś. Przesada, bo przecież można być na zwykłej diecie i chudnąć. Dziwne, że nie każdy może to zrozumieć. Ciekawe kto jest mądrzejszy ten co rozumie więcej, czy ten co rozumie mniej.
OdpowiedzUsuńhttps://dietetycznypamietnik6.blogspot.com