Wolny dzień. Po ostatnich 2 dniach jest to jak prezent od Mikołaja w lipcu. W pracy zatrudnili mi nowe osoby. Ja rozumiem że są ludzie którzy zatrudniają się gdzieś bo muszą, ale serio mnie pasjonata boli ich przejście. Nowy chłopak nie ma żadnego zainteresowania tym co ma robić i jak to mówi odbębni (wysiedzi) swoje i wyjdzie. Dziewczyna - ech... Szkoda gadać, na szczęście sama zrezygnowała bo ciężko jej dotrzeć na 10! do pracy. Przez 2 dni spóźniła się łącznie ponad 2h. Ja serio rozumiem. Zdarza się. Ale nie dać znać nikomu (mając numer do 2 osób i sklepu) to już jak dla mnie wstyd. Tak przeżywam to. Tak sprawia mi przykrość że musiałam spędzać czas z ludźmi którym się nie chce. Ja starałam się aby dostać ta pracę, marzyłam o niej, jest lekka (ok może dla mnie), przyjemna, ludzi których się poznaje można wręcz wyściskać (są w 99.99% cudowni, mili i weseli). Każdy u nas sobie pomaga, wspiera. Szefostwo nie robi problemu z paleniem (dużo palę i co chwila wychodzę na dwór), z...