9.07.2023

 Nienawidzę tego. Znów połknęłam 4 tabletki. Ale ostatnio nic to nie daje. Ostatni tydzień to totalna załamka. Waga poszła w górę. Jak? Kurwa jak? Jem poniżej 800kcal. Średnio w okolicach 500 kcal. Pięknie szło w dół do tej pory a teraz... dno.

Zacisne więc dietę jeszcze bardziej. Nie wolno mi przekroczyć 500 w tym tygodniu. Dziś zjadłam:

Czerwone mięso z kurczaka z pomidorami suszonymi i serkiem - 412 kcal.

Nie planuje zjeść już nic więcej.

Porcja ćwiczeń z dziś:

Kombinacja przysiadów - 240 powtórzeń.

Step - 20 minut.

Ćwiczenia z hantlami na ramiona - 3x3x20

Brzuszki - 200

Niedużo ale będzie lepiej.

Najgorzej z piciem. Muszę więcej pić. Choćby z 3l płynów dziennie. Zmuszę się. Muszę.

Pierdolona waga wskazuje 66.6! Nadal jebany kilogram więcej niż tydzień temu! I nie ma żadnego wytłumaczenia skąd to się wzięło. Jestem po okresie, więc nie jest to z tym związane. I co dało to przeczyszczenie? Nic. Jebane nic. Totalny chaos.

Mój facet mówi że to mięśni nabrałam. Jasne mięśnie w 2 dni narosły mi tak że waga wzrosła o kilogram. Jasne w 2 dni wybuchły i się zrobiły. Durne wyjaśnienie. Durne!

Dziś jest zły dzień. Zostaje modlić się o jutro. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

03.08.2023

19.072003

20.07.2023